Fotoksiążka opowiada historię. To historia naszej podróży do Grecji na wyspę Corfu. Spędziliśmy tam 2 cudowne tygodnie, w trzech różnych regionach wyspy, tj. w stolicy, na południu wyspy oraz na zachodnim wybrzeżu. Każde miejsce wyróżniało się, było inne, dostarczało odmiennych wrażeń. W stolicy przeciskaliśmy się wąskimi uliczkami charkterystycznymi dla południa Europy, zwiedzaliśmy zabytki z czasów, gdy na wyspie rządzili Włosi. W stolicy też uczciliśmy naszą 25 rocznicę ślubu popijając domowej roboty winem wyśmienite owoce morza. Na biednijszym i skromnym południu poznaliśmy prawdziwych Greków, nie zmęczonych turystami, serdecznych i wesołych. Jedliśmy robioną specjalnie dla nas domowej roboty Musakę, Bianco, Stifado, Patsitsadę, jakich próżno szukać w innych miejscach wyspy. Na zachodzie doświadczaliśmy odrobiny luksusu pławiąc się w basenie, popijając ouzo zmieszane z wodą mineralną. Przez cały wyjazd oddawałem się mojej pasji fotografowania gajów oliwnych. Kocham je, uwielbiam się po nich przemieszczać, obcować z nimi. Czuję w nich zaklętą tysiącletnią historię, bo mało kto wie, że są to drzewa nierzadko pamiętające czasy zamierzchłe, których nie pamięta nawet nasz dąb Bartek.
Zobacz teraz